niedziela, 26 października 2014

Etap P10: Okolice Łodzi



Zatęskniwszy za Szlakiem, podjąłem polską wędrówkę w miejscu, do którego doszedłem latem – w Bedoniu. Wyruszyłem wczesnym rankiem. Termometr pokazywał -10°, potem się dziwiłem, jak dobrze znoszę mróz – to pewnie dlatego, że się w Hiszpanii „naładowałem” słońcem i zahartowałem. Przyczyna okazała się prozaiczna: popsuty termometr. Lekki mrozek chyba jednak był, a najwyżej koło zera. Wyposażenie uwzględniało różnice klimatyczne: kurtka przedzimowa, termos z gorącą wodą, świeżo kupiona czapka i rękawice.

niedziela, 19 października 2014

Po 222 kilometrach

Czas na ten rok pożegnać hiszpański szlak Camino de Santiago.
Za nami słodka jego część - ciekawe widoki, dużo zieleni i wszelkiego urozmaicenia, dojrzewające figi, migdały i winnice, a przy tym cudne słońce i rozległe niebo.

Mistyczna monotonia Mesety i jej nieubłagane wiatry dopiero przed nami.
Jak zmieni mnie tamto inne doświadczenie Camino?

poniedziałek, 6 października 2014

Etap E8: Nájera - Grañón

Pierwotny plan zakładał, że dojdziemy dziś do Burgos. Po paryskiej obsuwie (zob. etap F01) wiadomo było, że to nierealne. Miałem jednak nadzieję, że przynajmniej wkroczymy w granice Kastylii. Ale Teresa stwierdziła, że "nogi jej nie niosą" i będzie cud, jak dojdziemy choćby do pierwszej ew. mety etapu, tj. do Santo Domingo de la Calzada. W Sto. Domingo rokowania się poprawiły i zgodnie uznaliśmy, że dojdziemy do Grañón, ostatniego miasteczka Riochy. Miałem chętkę pójść jeszcze dalej, do kastylijskiej Redecilli del Camino, ale się nie upierałem. I całe szczęście!

niedziela, 5 października 2014

Etap E7: Logroño - Nájera

Najpierw szlak idzie przez miasto, ale rychło wchodzi na urocze i schludne tereny zielone i tak ciągnie się przez resztę miasta, aż dociera do wielkiego, sztucznego chyba jeziora. Kaczki, łabędzie i mnóstwo ogromnych karpi. A nawet skacząca falistym ruchem wiewiórka. Potem wśród winnic i rdzawo-różowej ziemi (z przewaga różu).

sobota, 4 października 2014

Etap E6: Sansol - Logroño

Niesamowity, zburzony kościół przy Pl. Św. Piotra... we Vianie. Otwiera czlowieka na niebo bardziej niz którykolwiek z kosciołów posiadających dach.

piątek, 3 października 2014

Etap E5: Estella - Los Arcos - Sansol

Pranie podsuszone, malowidła na schroniskowym patio podziwione, śniadanie w wielkiej kuchni zrobione i spożyte (rano nie ma tej biesiadnej atmosfery, co wieczorem - kiedy kilka ekip szykowało swoje kolacje, a potem było obficie, wino się lało a humory międzynarodowemu towarzystwu dopisywały odświętnie). Wyruszamy żwawo jeszcze świtem, a droga znów łagodnie pod górę. Mijamy się z parą Izraelczyków - objechali świat, ale pierwszy raz w Europie, dla nich to jest dopiero egzotyka!

czwartek, 2 października 2014

Etap E4: Puente La Reina - Estella (Lizarra)

Śniadanie ze 4 euro w otwartej wcześnie restauracji "Bidean" (czy to nie znaczy po baskijsku "Pielgrzym"?) Poranna cisza. Kawa dziś nienajlepsza - mało kawy, dużo mleka. Soku pomarańczowego, na szczęśćie, też dużo. I wielkie bocadillo z pokaźną porcją tortilli. Kamienne ściany. Wystrój wnętrza przywołuje na myśl nieco wcześniejsze wieki: chomąto, stągiew i żelazka z duszą ustawione na starej studni, obraz z życia klas eleganckich w wieku XVII.

wtorek, 30 września 2014

Polityka na murach - Política mural


Wzdłuż całego szlaku napisy i murale zwracają uwagę międzynarodowej społeczności pielgrzymów na polityczne racje i dążenia. Na terenie Nawarry przeważają baskijskie hasła niepodległościowe oraz w rodzaju "Uwolnić więźniów politycznych" (tzn. bojowników o oderwanie od Hiszpanii). Czy Nawarra jest częścią Hiszpanii, czy też Kraju Basków (a ten nie jest częścią Hiszpanii)? - zdania są podzielone, także wśród autorów napisów na murach i wlepek na znakach szlaku.

Przystanek E2/E3: Pamplona

Pamplona pozostawiła tyle wrażeń we mnie i w pamięci aparatu, że zasługuje na osobny rozdział - album:

Droga

(Przesłanie z kościoła św. Szczepana /San Esteban w Zabaldice)


Droga czyni z Ciebie pielgrzyma. Droga do Santiago jest nie tylko szlakiem, którym idąc dojdziesz do jakiegoś celu, ani nie jest sprawdzianem, za który można otrzymać jakąś pochwałę. Droga do Santiago jest jednocześnie przypowieścią i rzeczywistością, ponieważ dokonuje się w trakcie całego życia, jeśli tylko pozwolisz, by ta droga Cię przeniknęła, przemieniła i uczyniła z Ciebie pielgrzyma.

Etap E2: Larrasoaña - Pamplona



Dziś wychodzimy wcześniej: o 7:30, bo później się nie da. Hospitalero wygania wszystkich pielgrzymów! I zaraz przychodzi sprzątaczka, która chyba się śpieszy na autobus...

Szkoda, że nie mogę sfotografować śpiewu ptaków wśród tych dębów, bukszpanów, głogów i sosen!


Irotz. Drugie śniadanie w tawernie pod gołym niebem - artystycznie, rustykalnie urządzonej - wielkie płaskie kamienie, dachówki, fantazyjne kominy z kocich łbów, ogrodzenie z nierównego drewna i drewniane rzeźby. W piecach i na rusztach pieką się miejscowe specjały. Gra raźny rock sprzed 40 i więcej lat. Ogólnie klimat rainbowowo-hipisowski.

poniedziałek, 29 września 2014

Etap E1: Aurizberri - Larrasoaña



Bukszpanowy wąwóz, a właściwie tunel. "Dąbrowa" (robledal) też bukszpanowa. A i sosny stareńkie się zdarzają. Pachnie świeżością. Piękna, szeroka dróżka piesza, wiodąca przez las - to wyłożona kamieniobetonem, to znów żwirowana. Mniej więcej równolegle do drogi jezdnej, też zresztą nieprzesadnie uczęszczanej.

niedziela, 28 września 2014

Etap E0: Orisson - Roncesvalles - Aurizberri (Espinal)


Wschód słońca, widziany z Orisson. Ostatni pielgrzymi (my) juz wyruszają na szlak. Jak inni to robią, że wstają później od nas, myk myk! i już ich nie ma? A my - a zwł. ja - jeszcze to, jeszcze tamto; spakować, przepakować, żeby co trzeba, było pod ręką... Poranny rozruch mam powolny, a życie o tej porze wydaje się takie skomplikowane... Co innego, kiedy już jesteśmy w drodze i dusza oswoiła się ze zmianą miejsca pobytu.

sobota, 27 września 2014

Etap F1: Saint-Jean-Pied-de-Port - Orisson

Nareszcie dostęp do internetu, i to za darmo! (piszę dopiero w drugim schronisku, w Aurizberri).
W soboté nareszcie znalezliśmy się na "właściwym" szlaku. Słowo się rzekło - kobyłka u płota: o wschodzie słońca życzliwi hiszpańscy (ściśle mówiąc: baskijscy) kierowcy tirów wysadzili nas koło Biarritz. Spotkawszy tam młodego (i wysportowanego - skok na beton z 2 m...) pielgrzyma z Belgii imieniem Antonio (!), skierowalismy sie ku dworcowi w Bayonne. Opłaciło się wziąć autobus - blisko 10 km za niespełna 1 €. A centrum Bajonny przepiękne.

piątek, 26 września 2014

Etap F03: Massy pod Paryżem - Saugnac za Bordeaux

Dziś autostop zadziałał - naprawdę ruszyliśmy. W końcu udało mi się namówić T., żeby też machała na samochody. Z rozpędu machnęła m.in. na policję - to zawsze działa niezawodnie! Policjanci byli całkiem mili: pomogli nam trafić na optymalne miejsce do łapania stopa (na rondzie, przed wjazdem na dojazd do autostrady) - i niedługo już jechaliśmy, najpierw do Orleanu. Tam ledwie zdążyliśmy zjeść obiad (tabulé z automatu i zupa menestrone z drugiego), a zaraz przechodzący obok żwawy mężczyzna w średnim wieku, widząc naszą tabliczkę "Bordeaux - St.-Jean-Pied-de-Port", zaproponował nam podwózkę. Do samego Bordeaux. 


czwartek, 25 września 2014

Etap F02: Okolice Paryża

Przedmieścia Paryża. Zapytany o dogodne miejsce na stopa do Bordeaux, Samy bez wahania odparł: - Porte d' Orléans. OK. Jeszcze raz przechodzimy przez dworzec Montparnasse. W wielkiej hali... pianino! Utalentowana pasażerka korzysta z wypisanego obok zaproszenia: "A vous de jouer". Paryż urzeka! 
A my w metro i jedziemy. Ale gdzie konkretnie trzeba łapać? Na autostradzie nie można, na ulicach tłok. Przeszliśmy przez najbliższe miasteczko po drodze - Montrouge - i kolejnych pięć czy sześć:  Za objazdem w lewo, do L'Haÿ-les-Roses, potem - gdy nic w kierunku autostrady nie udało się złapać - z powrotem w prawo, do Antony, w stronę route nationale... Gdzie tu jakaś stacja benzynowa? Nigdzie... Ale jest księgarnia, a w niej niezawodne mapy Michelina, ze wszystkimi bramkami péage oraz stacjami benz. przy autostradach. Kupujemy od razu dwie - teraz jesteśmy wyekwipowani jak należy do podróży okazją.

środa, 24 września 2014

Etap F01: Paryż




Lot do Beauvais. Kilka godzin w Paryżu, zaprowadzę Teresę do turystycznych must-sees. Wszystko było zaplanowane i przygotowane. Ale czasem najlepsze plany biorą w łeb. Przyczyna? Najczęściej "błąd człowieka". Godzinę odjazdu TGV do Bajonny zapamiętałem z pomyłką o 10 minut. I niedoceniłem czasu potrzebnego na dotarcie od metra Montparnasse-Bienvenüe do stacji pociągów dalekobieżnych o tej samej nazwie. Nie zobaczyliśmy nawet ogona pociągu. Teraz dopiero przygoda się zaczyna!

czwartek, 11 września 2014

Etap P9: Brzeziny - Łódź Andrzejów

Próba generalna przed wędrówką wieloetapową (i z dala od domu). Sześć godzin wędrowania (i drugie tyle dojazdu tam i z powrotem - ale sam chciałem). W rynsztunku bardzo zbliżonym do tego, w którym będę przemierzać ścieżki Hiszpanii. Moje plecy i nogi zdały test bardzo dobrze, mimo że z rana wydawało się, że nawet 2 kilometry z plecakiem nieco większym niż na co dzień, to będzie za dużo.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Ważenie i selekcja

Wziąłem się, wyciągnąłem wagę kuchenną i poważyłem (prawie) wszystko, co mam zamiar ze sobą zabrać:
  • plecak 0,9 kg, 
  • śpiwór 0,92 kg
  • polar 0,36 kg
  • wiatrówka 0,54 kg

czwartek, 12 czerwca 2014

Etap P8: Rogów - Brzeziny

Krótszy od poprzedniego: tylko ok. 12 km. Pogoda piękna => koszulka bez rękawów, krótkie spodenki, sandały. 
Symbolem rogowskiego arboretum jest liść klonu palmowego - mniejsza o to, co się komu kojarzy ;)   Arboretum jest duże, pełne pięknych drzew i krzewów, gł. z Ameryki Północnej i Dalekiego Wschodu.

niedziela, 1 czerwca 2014

Etap P5A: Skierniewice - Rawa Mazowiecka

Dzień świętego Jakuba (tyle że Młodszego). A ja idę regularną trasą jego szlaku, znakowaną, jak należy, żółtymi strzałkami, a gdzieniegdzie naklejkami z muszelką. Przedwczoraj czytałem swoje zapiski pt. "Na szlaku" sprzed 30 lat! Dużo się tamtego roku zdarzyło, ale tych największych zdarzeń moje zapiski nie obejmują. Gdy dzieje się naprawdę dużo, człowiekowi się odechciewa poświęcać czas na notowanie.

niedziela, 30 marca 2014

Etap P7: Lipce Reymontowskie - Rogów

W Lipcach znalazłem dom, w którym młody Rejment mieszkał i pomagał dróżnikowi (albo dróżnik jemu), zanim wyruszył w świat ku karierze... scenicznej. Zwiedziłem też jego muzeum. Swój chłop. Dopóki nie dorobił się na pisarstwie, nic mu właściwie specjalnie nie wychodziło, i byt zawdzięczał pomocy rodziny (później jednak hojnie się odwdzięczył, choć sam był schorowany; czy mógł się nacieszyć sławą?)

niedziela, 16 marca 2014

Etap P6: Maków - Lipce Reymontowskie

Pociąg do Skierniewic, piętrowy, był cudny. A kierownik pociągu sumienny. Jak poprosiłem o bilet do Makowa (czyli już na Koleje Łódzkie, czy jak to się tam nazywa), to poprowadził mnie do swojej kanciapy (w tym pociągu mają takie specjalne, wydzielone przedzialiki), wypisał bilet blankietowy z adnotacją "Dalej" i zapewnił, że w Regio dopłacę tylko różnicę, tj. około złotówki (!).

niedziela, 9 marca 2014

Etap P5: Skierniewice Rawka - Maków

Robi się jak na Ruta Jacobea w Hiszpanii - tak słonecznie i prawie tak ciepło. Dobrze, że nie wziąłem dziś kurtki na wielkie mrozy, tylko tę przedwiosenną. Na wiadukcie koło stacji w Skierniewicach niespodzianka - znajomy mi znak!

niedziela, 2 marca 2014

Etap P4: Jesionka - Skierniewice Rawka

Piękna trasa wśród lasu. Horyzont niknął we mgle, a las był cichy i promieniał ożywczą energią. Trasa bezludna i cicha - tylko w pobliżu zabudowań odzywały się ptaki.

niedziela, 9 lutego 2014

Etap P3: Międzyborów - Jesionka

Żyrardów. Zabytki - zabytkami (np. zgentryfikowana Stara Przędzalnia, dziś mieszcząca centrum handlowe, czy wzorcowe niegdyś osiedle robotnicze, tudzież Dom Ludowy i gustowny kościół przy głównym placu), ale to miasto krzyczy: "Ginę! Nie widzę dla siebie nadziei. Świat ucieka do przodu, a ja zostaję w tyle - bez biletu, bez sił, bez szans". I szczególnie dużo ludzi zrozpaczonych, pijanych, walczących ze wszystkich sił o byt - albo już zrezygnowanych. Taki mały trzeci świat.

niedziela, 2 lutego 2014

Etap P2: Radziejowice - Międzyborów

Dotarcie do miejsca startu zajęło mi 3 godziny (brak dobrego dojazdu z W-wy do Radziejowic w dni świąteczne).

Cuda się zdarzają: zgubiona tydzień temu na przystanku PKS rękawica czekała na mnie w najlepsze w tym samym miejscu. Widać moja skrucha plus prośba do Czynników Wyższych zostały uwzględnione przez To Co Jest.

niedziela, 26 stycznia 2014

Etap P1: Grodzisk Mazowiecki-Radziejowice

Moja droga do Santiago de Compostela zaczęła się właściwie wcześniej. Kiedy dokładnie - nie pamiętam. W każdym razie, co najmniej od lata 2013, a może już znacznie dłużej, raz po raz napotykam znaki tego Szlaku - muszelki, strzałki i aluzje subtelniejsze ale mimo to, wyraźnie czytelne dla mnie: droga mnie wzywa, kusi przestrzenią i egzotyką hiszpańskich krajobrazów, upajającym blaskiem słońca, smakiem wolności wędrowania stale przed siebie... i pytaniem, dokąd zmierza szlak mojego życia.