Żyrardów. Zabytki - zabytkami (np. zgentryfikowana Stara Przędzalnia, dziś mieszcząca centrum handlowe, czy wzorcowe niegdyś osiedle robotnicze, tudzież Dom Ludowy i gustowny kościół przy głównym placu), ale to miasto krzyczy: "Ginę! Nie widzę dla siebie nadziei. Świat ucieka do przodu, a ja zostaję w tyle - bez biletu, bez sił, bez szans". I szczególnie dużo ludzi zrozpaczonych, pijanych, walczących ze wszystkich sił o byt - albo już zrezygnowanych. Taki mały trzeci świat.
Za to pogoda coraz bardziej zachęcająca. Szkoda, że nie mogę sfotografować świergotu tych wszystkich ptaków (nie wkroczyłem jeszcze w erę telefonów, które fotografują, nagrywają, piorą i gotują zupę). Przedtem nie było szlaków, które miałem na mapie, teraz trafiłem na szlak, którego nie było: czarny z Ż. do Suchej Żyrardowskiej. W Jesionce minuta spóźnienia na pociąg - godzina czekania. No to przeszedłem się w świetle księżyca z powrotem do Suchej, tyle że inną drogą, pod lasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz