niedziela, 13 sierpnia 2017

Etap P18-i-pół: Kępno

Rok temu przerwałem pielgrzymkę w Kępnie. Teraz tan wracam. Tani nocleg zarezerwowany w tamtejszym hostelu, jedyny autobus o przyzwoitej porze - PKS Mława, autobus wypożyczony od koszykarzy "Legii". Przystanków sporo, ale to przecież ciekawsze niż tylko gnać pustą autostradą.
W Piotrkowie, gdzie mamy dłuższy postój, renowacja zabytkowego peronu kolejowego. Zdobywam kawę, w którą nie zdążyłem zaopatrzyć się w W-wie (byłem na dworcu 15 minut przed czasem, ale spędziłem ten czas w poszukiwaniu jedynego czynnego z 4 bankomatów), prostuję kości i jeszcze jest czas pogadać z kierowcą. Już tak ciepło, że rozbieram się do koszulki bez rękawów. A przecież to miał być najchłodniejszy dzień w okolicy.
 

 
  
 
 

 

W Kępnie najpierw zawołał mnie i powitał okazały - i co ważniejsze, otwarty - kościół. A kiedy wszedłem na rynek, przywitał mnie ratuszowy kurant - właśnie wybiło pół do siódmej. Zachwyca mnie kształt prawie każdego domu. Są inne niż tam, skąd pochodzę. I widać w nich wieki (no, przynajmniej jeden, półtora wieku). Miasto dość gwarne, można wręcz powiedzieć tętni życiem. Jeżdżą auta i rowery, chodzą ludzie, grają radia. Z witryny sklepu "ślubnego" wychodzi na mnie ławą cała grupa panien młodych nadnaturalnego wzrostu, w zachwycających sukniach.
Serce Kępna
objawiło mi się w kwiaciarni

Hostel wygląda skromnie. W recepcji nikogo. Na szczęście, są numery telefonów, a ja komórkę mam na chodzie. Za trzecim razem ktoś odbiera. Po 20 minutach (które wykorzystuję na zakupy w "Biedronce" obok) przyjeżdża  rowerem recepcjonistka. Jeszcze młoda. Ogorzałe, spracowane ramiona, cienia uśmiechu.
 
Pokój 3-osobowy mam do swojej wyłącznej dyspozycji. Standard flamenco, if you know what I mean, z oknem wychodzącym na ślepą ścianę "Biedronki". Wygląd pokoju bardzo surowy, choć nieliczne tu meble - nawet ładne. I jest telewizor z płaskim ekranem. Poza tym - prosto. Grunt że  schludnie.  I wysoko sklepiona kuchnia do dyspozycji. Bez szklanek czy kubków, ale jest coś zamiast...
Cisza, tylko czasem przemyka mężczyzna polsko- lub ukraińskojęzyczny (o ile w ogóle się odzywa). Rozgaszczam się, przyrządzając pożywną sałatkę i herbatkę rumiankową. Ktoś przychodzi wyciągnąć pranie z pralki. Będę mógł dobrze wypocząć przed wędrówką.


Poprzedni etap na tej trasie
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz