Inauguruję wędrówkę Mazowiecką Drogą Świętego Jakuba. Ma to tę zaletę, że na start pierwszych etapów mogę dotrzeć o dowolnej porze dnia - nie bez znaczenia w porze, gdy dni są zimne i krótkie. No więc dotarłem - wstyd przyznać, dopiero pół do drugiej po południu, po drodze posiliwszy się w "Vedze". Przeszedłem zaledwie 6,5 km a i tak złapała mnie noc (i zmęczenie), nim wzdłuż Lasu Bielańskiego dotarłem do kościoła i klasztoru kamedułów. A myślałem w swym hurraoptymizmie, że może nie do Jabłonny, ale do Tarchomina dotrę z łatwością!
Rocznica wyzwolenia Warszawy to dzień w sam raz na etap w całości przebiegający przez teren miasta stołecznego. Już gdy dojeżdżałem do Placu Zamkowego, zaczęło się ciekawie: wraz ze mną, z tramwaju wysiadła grupa w polskich strojach ludowych, niesamowicie barwnych na tle śniegu i pochmurnej pogody.
Wyruszyłem spod katedry św. Jana - i dobrze, że wiedziałem, którędy szlak ma prowadzić, bo znaków na Starówce nie uświadczysz. W ogóle - jeśli narzekałem na oznakowanie Drogi Warszawskiej, to powinienem to odszczekać, bo było po prostu doskonałe w porównaniu z Drogą Mazowiecką (tą na Płock). Ta wydaje się być oznaczana (naklejkami z muszelkami) na zasadzie "Tu byłem", a nie "Tędy idź, drogi pielgrzymie". A więc: nie ma znaków tam, gdzie są najbardziej potrzebne, tj. na skrzyżowaniach, nawet jeśli szlak tam skręca. Odnajdują się za to jakieś 150 m później, niejako w nagrodę dla tych, którzy trafnie odgadli. Ze skrzyżowania "okiem, nawet sokolim" ich nie wypatrzysz (a mój wzrok od pewnego czasu nieco mniej sokoli).
Znowu miałem więc okazję do wdzięczności temu, kto naniósł ów szlak na mapę internetową (choć nie wykluczam, że była to ta sama osoba). Przed wyruszeniem przeniosłem go pracowicie na ekologiczny plan miasta, więc mimo wszystko nie błądziłem. Mogłem skupić się na podziwianiu niby powszednich a jednak niecodziennych dla mnie widoków i uwiecznianiu tych zachwytów na zdjęciach (wybór z tego plonu opublikuję niebawem w tym poście).
|
Ślizgawka na Rynku Starego Miasta |
|
Zespół rockowy na tymże rynku |
|
Warszwski Barbakan
- wychodzę z murów miejskich, tak jak kilka wieków temu wylewała się z nich sama Warszawa |
|
Zabawki pod choinką na Rynku Nowego Miasta |
|
Tak się zaczyna ul. Zajączka |
|
A to jeden z nowoczesnych bloków przy tej ulicy, już po drugiej stronie ul. Mickiewicza |
|
Mural na parkanie Zespołu Szkół [przy ul. gen.] Zajączka upamiętnia powstanie warszawskie |
|
Przykład ciekawej nowoczesnej architektury Żoliborza
- blok wyłaniający się w oddali |
|
Dumne LO nr 1 |
|
...i charakterystyczna przedwojenna willa |
|
A tu już kościół-sanktuarium ks. Jerzego Popiełuszki |
|
Jeszcze raz ksiądz Jerzy - tym razem w wersji bardziej przyziemnej |
|
A to już park przy Placu Wilsona (d. Komuny Paryskiej) |
Szlak doprowadził do Wisłostrady. I już się zmierzchało, gdy dotarłem do Parku Kępa Potocka.
Za parkiem osiedle z wieżowcami, przypominającymi zarysem wzgórza. Zmieniają krajobraz, ale go nie burzą. Aż czuję ich przyjazną energię. A kiedyś myślałem: współczesna architektura - a co to za robota? Każdy blok i tak będzie miał kształt prostopadłościanu, więc co tu do projektowania?
|
Na pociechę zmarzniętym spacerowiczom nad Potokiem |
Szlak, cały czas na północ, przeprowadza pod estakadą Trasy Toruńskiej, zabudowaną ekranami jak tor dla kosmicznych bobslejów a co najmniej linia nadziemnego metra
|
A za nią piętrzą się starszego typu wysokościowce osiedla Marymont-Ruda |
|
i jeszcze Potok, zwany obecnie Łachą Potocką |
|
Na Gwiaździstej są też starsze i mniejsze domy |
Za pętlą autobusową zaczynam iść skrajem Las(k)u Bielańskiego. Od czasu do czasu spotykam biegaczy lub ostatnich spacerowiczów.
|
A już myślałem, żeby tu przyjść z koniem! |
|
Przejście pod Wisłostradą robi nieziemskie wrażenie
(i pozwala stanąć nad brzegiem Wisły, skąpanej o tej porze w mroku) |
Na końcu szlak wznosi się i przechodzi w ul. Dewajtis, okrążając teren Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Uliczką w bok można dotrzeć do zabudowań klasztoru kamedułów i stanąć przed milczącym kościołem. A przedtem - przed szopką na wolnym powietrzu, z rzeźbami prawie naturalnej wielkości. Cicho słychać grane flegmatycznie na trąbkach kolędy - jedyne widoczne instrumenty to fanfary aniołów nad szopką - oraz długa metalowa tuba pośrodku (kamera CCTV?).
Następny etap na tej trasie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz