poniedziałek, 18 lipca 2016

Etap P11A: Adamów - Piotrków Trybunalski


 
Poniedziałek. Wyruszam z Adamowa. Domki letniskowe i... pola owsa, jęczmienia, może i żyta. A dookoła lasy. Spotkałem starszą panią z koszykiem. Od słowa do słowa i już wiem, że wyszła na grzyby, żeby odetchnąć trochę od czuwania przy mężu, chorym na SM.
Pogoda w sam raz: ciepło, ale nie upał, słońce przebija się przez chmury. Po paru km docieram do Bronisławowa. Osiedle ciekawych w kształcie domów. W ogrodzie jednego z nich dorodne, 2,5-metrowe słoneczniki! W lesie oznakowane trasy biegowe.


Po pewnym czasie ścieżka wznosi się w górę, a jest coraz mokrzejsza. Ale przecież zmierzam w stronę Barkowic Mokrych! A przede mną rezerwat „Lubiaszowskie Jodły”. Dookoła sosny, tu i ówdzie jakaś brzoza, zdarzyło się nawet kilka świerków. Ale jodły - ani jednej.
Droga-szlak przecina w końcu szosę i wiedzie dalej drogami leśnymi, coraz bardziej gruntowymi. Żółte strzałki się pojawiają, ale nigdy nie ma gwarancji, że będą tam, gdzie najbardziej potrzeba wyjaśnienia, w którą stronę iść. Dobrze, że są tam, gdzie również z przewodnika nie wynika to jasno (to skrzyżowanie ze stosem ściętych bali). Około pierwszej zaczyna się ptasi koncert. Słońce prześwituje między chmurami, jest widno ale nie całkiem słonecznie.

Leśna tablica-zgadywanka edukacyjna nie daje mi spokoju. Namalowali kilka drzew, w zbliżeniu ich gałązki z liśćmi i owocami... i jedno z nich podpisali "Dąb bezszypułkowy (Quercus petraea)". A ja zawsze sądziłem, że tak wyglądają gałązki dębu szypułkowego (Quercus robur). Postanowiłem w domu sprawdzić w internecie. Nazbierałem nawet liści obu rodzajów. (Sprawdziłem. Miałem rację: te liście bez ogonków to dąb szypułkowy; bezszypułkowy ma liście na długich zwykle ogonkach; przy okazji dowiedziałem się, że znalazłem też liść dębu czerwonego.)
Teraz szlak malowniczo snuje się o kilka metrów od piaszczystej drogi. Po jej przeciwnej stronie gęsty zagajnik brzozowo-sosnowy. Korony drzewek tańczą na wietrze. W lesie grzyby, maliny, jeżyny, czarne jagody też podobno są. Ale wszystko w małych ilościach. Po lewej teraz jakieś duże gospodarstwo, pasieka, warzywnik... A tu, na skraju lasu, rośnie dużo robinii akacjowych. Kropelki rosy na "hydrofobowych", aksamitnych listkach.


We wsi charakterystyczna dla okolicy, wysoka kapliczka

- tym razem równocześnie pomnik poległych, tutejszych partyzantów.
A w lesie roi się od okopów.

Jeszcze leśne obrazki:


W końcu wychodzę z ostatniego lasu na Warszawskiej Drodze Świętego Jakuba. Dalej już tylko Piotrków Trybunalski, a za nim szlak (wiodący dalej do Częstochowy) ma już inną nazwę. Piotrków (dzielnica/ulica Wierzeje) wita mnie kwiatami wzdłuż parkanów swojskich, jednopiętrowo-poddaszowych domków jednorodzinnych. Najwięcej tych żółtych, wysokich, co kwitną o tej porze roku. Miejskie życie: piesi, rowerzyści, ktoś pcha wózek na różności, kursuje śmieciarka.

Jezioro Bugaj uregulowane, czyli ujęte w betonowe karby, nawet odpływ ma postać olbrzymiego zlewu. Mimo to, nie brakuje grążeli, kaczek, łabędzi.

Brzegiem jeziora docieram do ronda, gdzie się krzyżują wielkie, przelotowe arterie. Po drugiej stronie zaczyna się już ruchliwa ul. Sulejowska. Przy niej długie, jednopiętrowe domy o szarawych tynkach. 



W parku... posąg jogina?
Po długim marszu, za jednym z kolejnych rond szlak (wg przewodnika) wprowadza mnie w mniej już ruchliwą ul. Jerozolimską - też ciekawe, przedwojenne kamienice. Nazwa podpowiada, że to dawna dzielnica żydowska. Faktycznie, z przodu wyłania się elegancka zabytkowa synagoga. Ja jednak skręcam wcześniej w ul. Starowarszawską. Też przedwojenna. W jednych domach okna już zamurowane, w innych tli się życie. Jest jednak ciężkie, sądząc po stanie murów.

Kameralny rynek i ul. Słowackiego ukazują inną twarz Piotrkowa. Teraz wygląda na lokalną metropolię. Możliwe, że przysłużyły mu się dekady, kiedy był miastem wojewódzkim. Tablica na rynku informuje, że tu przed 400 laty ustanowiono Trybunał Koronny. Pomnik przy rondzie na początku miasta przypominał zaś o tym, że to właśnie w Piotrkowie przed sześcioma wiekami formował się ogólnopolski Sejm - jeden z pierwszych (po Islandii i Anglii, a prawie równocześnie z Francją i Węgrami) parlamentów w Europie.

Mimo prognoz, przez cały wczorajszy i dzisiejszy etap towarzyszyła mi sprzyjająca pogoda. Dopiero, gdy zakończyłem etap w przedsionku kościoła farnego pw. św. Jakuba (fot. poniżej), zaczęło mżyć. Zbliżając się do kościoła, mijałem biuro informacji turystycznej. Wyskoczył z niego młodzieniec i koniecznie chciał mi dać mapkę z zabytkami. Spytał, skąd przyjechałem.
 - Z Warszawy. Przyszedłem. - Nie spieszyłem z wyjaśnieniem, że nie jednym ciągiem.
 - ???
Dopiero, kiedy poszedłem w swoją stronę, zobaczył na moim plecaku muszlę i skojarzył:
 - A, Szlak Jakubowy!


Jedno z nielicznych chyba miejsc w Polsce centralnej, gdzie uchowała się cerkiew

Jeszcze jedno szczęście/łaska: akurat bez pośpiechu doszedłem do dworca autobusowego, gdy wjeżdżał ostatni autobus do Warszawy! Później byłyby jeszcze pociągi, ale wróciłbym późno. Dziękuję, Źródełko! Jedyna strata, że nie stanę na piotrkowskim zabytkowym peronie stacji PKP. Jeden z najpiękniejszych w Polsce, rzeźbiony w drewnie.


Pierwszy etap na kontynuacji tej trasy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz