Krótszy od poprzedniego: tylko ok. 12 km. Pogoda piękna => koszulka bez rękawów, krótkie spodenki, sandały.
Symbolem rogowskiego arboretum jest liść klonu palmowego - mniejsza o to, co się komu kojarzy ;) Arboretum jest duże, pełne pięknych drzew i krzewów, gł. z Ameryki Północnej i Dalekiego Wschodu.
Ani się obejrzałem, jak minęły mi tam dwie godziny albo więcej. Obiad nad stawem z kaczkami i liliami wodnymi.
Potem głupio mi było, bo się spóźniłem na umówione spotkanie z Martą. Mimo to, nie odmówiłem sobie ani spacerowego tempa, ani kąpieli w napotkanej rzeczce, płytkiej jak Świder i już kilkadziesiąt metrów od mostka malowniczymi zakrętami znikającej za drzewami i skarpami.
A w Brzezinach, dzięki intensywnej wymianie SMS-ów i telefonów, w końcu znaleźliśmy się z Martą, która wyjechała mi specjalnie naprzeciw ze Zgierza. Potem zafundowała mi, jako pielgrzymowi, lody, a na koniec odwiozła do Koluszek na pociąg i wręczyła książkę - relację z pielgrzymki po Camino dwojga Polaków. Relacja okropnie mainstreamowa, katolicka i wręcz pruderyjna, ale zdolnie napisana - mimo wszystko, czyta się ciekawie. I można wyłuskać dodatkowe informacje o miejscowościach i schroniskach na trasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz