sobota, 21 czerwca 2025

Etap C25,5: Znowu do Czech

 Długo w tym roku zwlekałem. W najdłuższy dzień roku wreszcie ruszam na Camino, moje Camino - moja trasa przez Pragę czeską.

Film drogi. Jakoś ta droga podoba mi się dziś bardziej niż poprzednimi razy, gdy nią jeździłem - może dlatego, że dziś patrzę przez przednią szybę autobusu, w dodatku jadąc na piętrze, nad kierowcą! Pogoda też przepiękna, a autobus czeskiej spółki RegioJet (=Student Agency) wygodny i luźny. W ogóle nie wiedziałem o tych liniach i nadal bym nie wiedział, gdyby nie podpowiedział mi portal Blablacar.

Jadę przez wiele miejscowości, przez które szedłem tym swoim szlakiem: Łódź, Syców, Wrocław, Łagiewniki... A we Wrocławiu nawet te same ulice...


Bardo
. Tu kończy się płaska jak stół równina i nagle zaczynają się góry. I... historyczne Czechy, bo Śląsk do XVII wieku sięgał tylko dotąd. Po drugiej stronie Kotliny Kłodzkiej (i dzisiejszej granicy) góry równie szybko się kończą.

Zebrało mi się na wspomnienia pięknych ludzi, których poznałem. Chciałbym zatrzymać, zachować to bogactwo ludzkich osobowości i mikroklimatów, jakie takie osoby wokół siebie roztaczają. Niestety, wszystko przemija, wszystko płynie, a historia rozgrywa się na naszych oczach. Obym umiał to zauważyć i odnaleźć swoje w tym miejsce!



Znów zaczynają się góry, a więc dojeżdżamy do stolicy Czech. Praga leży w kotlinie, ale ta kotlina jest bardziej pofałdowana niż cała wyżyna dookoła. Mój hostel prawie w centrum (dzielnica Bubeneč), przy w miarę spokojnej ulicy. Chodniki z drobniutkiej kosteczki, typowo praskie. Ludzie w różnym wieku w okolicznych lokalach popijają piwo.

W hostelowym pokoju Nepalczyk, Hindus i kilku młodych chłopców nie wiem skąd. Okna pootwierane na szeroko. Jest bardzo ciepło, a przynajmniej nie będzie wisiała siekiera. 



Poprzedni etap na tej trasie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz