A jednak przestało padać właśnie wtedy, gdy poleciwszy się Opatrzności, odważyłem się wstać i ruszyć w drogę. Niebo zasłane popielatą zasłoną. Tereny ścinki drzew. Namokłe bale i dłużyce pachną. W lesie czasem odezwie się jakiś ptak.
Szutrowa droga cały czas w dół. Kilometr albo półtora za Beranim Dvorem pod wiaduktem kolejowym wreszcie jest jakiś wyraźny znak szlaku jakubowego!
Godzinę za B. Dvorem dochodzę do miejsca, skąd szeroki widok na zalew. Nie przekraczałem rzeki, więc zapewne to tylko rozległa zatoka, którą okrążyłem, a rzeka nadal przede mną. Oznakowanie trochę zawodzi: na skrzyżowaniu szlak skręca w prawo wraz z drogą główną, ale znak jest dopiero kawałek dalej. O mało nie poszedłem (niechętnie) stromą dróżką na wprost, w górę.
Szlak sprowadza na poziom zalewu. Gdyby był upał, to teraz poszedłbym się kąpać. Ośrodek rekreacyjny. Campingi. A myślałem, żeby (wariant optymistyczny) tu wczoraj zanocować – no, ale jestem najedzony i mam sucho w butach. I dłuższy spacer mam dzisiaj.
Droga – teraz pod górę – niepostrzeżenie (dla mnie) pokrywa się dobrze utrzymanym asfaltem. Odzywają się ptaki. Zachwyca mnie żywa zieleń tutejszych lasów i traw, nawet tych przydrożnych.
Kamienistą dróżką w dół – i zaczyna gęsto kropić.
Idę w górę rzeki Mży,
kapuśniaczek tylko mży.
Ale za to rano
tak jak z cebra lało…
← góra rzeki dół rzeki → (jeśli się wydaje odwrotnie, to tylko dlatego, że ja krzywo ustawiłem aparat) |
Rejon umocniony. To właśnie w Czechach w 1945 r. Niemcy trzymali się najdłużej.
Dłużej niż w Berlinie.
Dalej
miejsca dawnej działalności górniczej, upamiętnione przez
wagoniki na urobek.
Stopniowo szlak zmienia się w nadrzeczną promenadę, a potem za mostek, do parku i po stromych schodkach...
Widok Mży z Czerwonej Kładki |
Miejscowy kościół św. Jakuba |
i jego wnętrze |
Gdy szykuję się do wyjazdu ze Strzibra, ratusz gra hejnał. Długi i pogodny, można spacerować w jego rytmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz