środa, 30 września 2015

Etap E17: Calzadilla de la Cueza - Calzada del Coto

Wyruszamy, wyjątkowo, przed świtem, pokrzepieni jedynie kawą z automatu i maleńkimi ciasteczkami, zostawionymi w kartonie przez hospitalerę, do brania za "co łaska".
Ptasia godzina. Nie żałuję, że dałem się tak wcześnie wyciągnąć w drogę. Encinal, czyli zielony gąszcz dębów ostrolistnych, ze znikomym dodatkiem innych gatunków. W drzewach śpiewają ptaki. Warto było - żeby zobaczyć księżyc oraz słońce wschodzące. Krajobraz robi się hiszpañski, i temperatura też, ale dopiero koło południa. Na razie wyjątkowo rześko!


wtorek, 29 września 2015

Etap E16: Villarmentero de Campos - Calzadilla de Cueza

 
Tierra de Campos. Długa trasa wśród pól, bez wzgórz (i kilometrami bez zabudowań!). Krajobraz zupełnie polski - i roślinność naturalna, i uprawy - temperatura też umiarkowana. Po prostu jak Polska, powiedzmy w sierpniu!




poniedziałek, 28 września 2015

Etap E15: Itero de la Vega - Villarmentero de Campos

Frómista
Wyruszamy dość późno, ok. pół do dziewiątej. Piękne, lekko różowawe poranne słońce. Na horyzoncie po lewej wzgórze pełne wiatraków. Na horyzoncie przed nami - wzgórze bez wiatraków. Niebo prawie bezchmurne. Rześko. Jak miło mieć na sobie całe ubranie → plecak lekki.

Najdłuższy jak do tej pory odcinek bez żadnych miejscowości: przeszło 10 km wśród pól. Z lewej strony zbliża się ciąg płaskowzgórz, na ich zboczach co i rusz miasteczko albo wieś. Ale to wszystko w sporej odległości od naszego szlaku. Po prawej, w jeszcze większej oddali, dwa łańcuchy górskie, które już zoczyliśmy wczoraj. Te drugie to chyba Picos de Europa - najwyższe góry północnej Hiszpanii, oddzielające Kastylię od Kantabrii i Asturii.

niedziela, 27 września 2015

Etap E14: Hornillos del Camino - Itero de la Vega


Nareszcie udało si€ trafić do schroniska z internetem. Ale najpierw idę nastawić kolację!
Dziś zrobiliśmy sobie dłuższy etap, ok. 26 km. Szlak wkroczył na rozległe płaskowyże Kastylii, choć było i parę forsownych podejść na początku i bliżej koñca. Dzieñ był słoneczny ale wietrzny, wiec upal wcale nie dawał się odczuć.

Żegna nas kogut, bohater Hornillos. Kiedy podczas odwrotu wojsk napoleońskich francuscy maruderzy pokradli i pozabijali miejscowy drób pod nieobecność gospodarzy zgromadzonych w kościele na mszy, a potem wszystkiego się wypierali, pobożne kobiety poskarżyły się świętemu patronowi (Antoniemu), i stał się cud: zapiał jeden z zamordowanych kogutów, ukrytych w bębnie, i tak złodzieje zostali zdemaskowani. Od tamtej pory dzieñ świętego jest uroczyście obchodzony, a pobliskie źródło nosi nazwę Fuente del Gallo.

sobota, 26 września 2015

Etap E13: Burgos - Hornillos del Camino


Sypialnie w schronisku nosiły nazwy różnych miejscowości z Camino. Nasza nazywała się "Hornillos del Camino". Czyż nie był to widomy znak, że właśnie w tej miejscowości ( ± o dzień drogi) powinniśmy zakończyć kolejny etap?

piątek, 25 września 2015

Etap E12: Atapuerca - Burgos

Obudziłem się w nocy. W innej sali ktoś chrapał tak, że cały dom trząsł się w posadach, jakby jakaś maszyna wibrowała zrywami! A u mnie ból pięty. Dla otuchy powtarzam sobie w myślach pieśń z Taizé, którą śpiewaliśmy na naszym wieczornym kameralnym nabożeństwie w Tosantos:
Nada te turbe, nada te espante.
Quien a Dios tiene, nada le falta.
Nada te turbe, nada te espante. 
Sólo Dios basta. 

czwartek, 24 września 2015

Etap E11: Tosantos - Atapuerca

 Kolejny dzień - dzisiaj pogoda hiszpańska (wczoraj było wietrznie i chłodnawo), czyli późnym rankiem przebieramy się w letnie stroje. Pogoda zachęca do wędrowania. I o dziwo, od rana szlak nie prowadzi wzdłuż szosy, a obawiałem się, że już tak zostanie. Dookoła piękne wzgórza, daleki widok, ścieżka wznosi się pomału.

wtorek, 22 września 2015

Etap E9: Grañón - Redecilla del Camino

Witaj znów, Szlaku!
Jeszcze trudno mi uwierzyć, ale przygoda znów się zaczęła. W środku nocy w Madrycie, a dziś późnym popołudniem już w Grañón, w tym samym kościele, gdzie przerwaliśmy wędrówkę w zeszłym roku - i mimo ze kusiła przygotowywana smakowita kolacja, i gościnna ekipa, która nas zapraszała tym serdeczniej, ze dziś mało noclegowiczów (tylko z 10 czy 15, a wczoraj było 70) - postanowiliśmy przejść choć kilka km.

Ale zaczęło się tak. W Burgos, wsiadając do autobusu poprosiłem kierowcę (po hiszpańsku) żeby nas wysadził w Grañón. Tam wysiadamy, kierowca idzie nam otworzyć bagażnik, żebyśmy wyjęli plecaki i pyta mnie:
- ¿De dónde eres?
- De Polonia.
- To teraz spacerkiem pod tę górkę półtora kilometra - odpowiada czystą polszczyzną.