czwartek, 31 grudnia 2020

Moje Camino w roku 2020

(Fot. Renata)

Dziwny rok. Początek wielkich zmian. Mam tylko nadzieję, że pielgrzymowanie dalej będzie możliwe. A ludzie - nadal zasadniczo życzliwi. Że nie zamkniemy się jeszcze bardziej w swoich lękach, tylko, przeciwnie, zastanowimy się, co jest w życiu naprawdę ważne, i będziemy to wkładać w każde spotkanie.

Mało było w tym roku tego mojego pielgrzymowania. Ale to, co było, pokazało mi - kolejny raz i jeszcze dobitniej - działanie Opatrzności, albo, jak kto woli, że Droga opiekuje się pielgrzymem.

środa, 19 sierpnia 2020

Etap P21B: Dąbrówka Kościelna - Murowana Goślina - Owińska





Spakowaliśmy się. Ania (gospodyni, która przeszła z nami na ty) przyszła, niespodziewanie przyniosła chleb, serki „wiejskie” i domowego przepisu galaretkę z surowych malin. Miła pogawędka. Potem, w dowód wdzięczności, odkurzyliśmy jej parter domu (dokumentnie – o co zadbała Renia, wszak poznanianka) i w drogę – w sumie dopiero o jedenastej. Święty Jakub z pieskiem – bardzo niecodzienne przedstawienie.


wtorek, 18 sierpnia 2020

Etap P20B: Waliszewo - Ostrów Lednicki - Dąbrówka Kościelna


Wstaję i widzę … Na pierwszym planie, kosze na śmieci. Ale za nimi – jezioro, a bliżej powiewa flaga mojego ręcznika (zawiesiłem na gałęzi do wysuszenia). A z drugiej strony, pod słońce, ładna buzia i miły głos Renaty, uskarżający się na mrówki. Za chwilę jednak w pełnej gotowości, już chce się przebierać w kostium kąpielowy i płynąć na pomoc, bo dziewczynka na brzegu żali się, że wiaderko odpłynęło w dal. Rodzice zachęcają, żeby sama popłynęła – zdaje się, że pływa najlepiej z całej rodziny. Mała nie ma jednak odwagi. Renia gotowa jest pomóc. Brodaty ojciec dziewczynki jednak kreśli plan:

– Wiaderko zatrzyma się na trzcinach. Później popłyniemy łódką i wyciągniemy...

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Etap P19B: Gniezno - Waliszewo (Jezioro Lednica)


Wój z plemienia Polan wskazuje kierunek do katedry - może
 miejsce, gdzie patriarcha Lech miał ujrzeć orle gniazdo
Dzień rozpoczęty mszą w kaplicy – siostry karmelitanki z klauzury za kratką z boku; nie widzieliśmy ich ale słyszeliśmy ich piękny śpiew. Potem śniadanie, pakowanie... w drogę!
Archikatedra w renowacji. Miejsca dla wiernych od tyłu, za ołtarzem. Pomyliły mi się kierunki, kiedy obchodziliśmy katedrę dookoła.

niedziela, 16 sierpnia 2020

Etap P18B: Trzemeszno - Gniezno


Budzę się – co za panorama! W nocy się spociłem, więc ponownie pod prysznic, zresztą chcę też umyć włosy. Pakowanie, jogurt z płatkami. Czas mija nieubłaganie, a przede mną szczególnie długi etap. Szlak do Gniezna prowadzi bardzo naokoło, ale warto – dla lasów, wsi i kościoła św. Jakuba – zamiast ruchliwych szos. 8.15 wyruszam!

sobota, 15 sierpnia 2020

Etap P17B: Mogilno - Trzemeszno



Miałem wielkie szczęście, że dostałem nocleg w klasztorze, a nie poszedłem dalej, by nocować gdzieś w lesie: pod wieczór zebrały się chmury i po zmierzchu lunęło (choć zapowiadali cały tydzień słoneczny i suchy). Za to dziś od wczesnego ranka (jak to możliwe, że wyspałem się przez sześć i pół godziny?) znów słoneczny blask.

Co za miejsce! Wysokie wierzby płaczące, cały klasztor tonie w zieloności, a z dwóch stron rozległe jezioro z brzegami także tonącymi w zieleni i jakby nietkniętymi ręką ludzką.

piątek, 14 sierpnia 2020

Etap P16B: Strzelno - Mogilno

Wyruszam o ósmej rano. Ksiądz w nieco lepszym humorze, ale równie lakoniczny i uprzejmy. Pytam, gdzie mam złożyć ofiarę, czy jakoś tak.
Nie musi pan. Z Bogiem!
Na rynku i przyległych ulicach duży ruch. Ludzie, wchodząc do sklepów, karnie zakładają maseczki. Przed piekarniami i bankiem kolejki. Duży ruch – także aut i tirów (tu walą jeden za drugim przez środek miasta).

czwartek, 13 sierpnia 2020

Etap P15B: Kruszwica - Strzelno

Gospodyni nie chciała ode mnie nic, poza modlitwą za jej rodzinę. Do sklepu doszedłem sporo przed otwarciem. Mam czas spojrzeć jeszcze raz z bliska na kolegiatę i przejść się brzegiem Gopła. Zwrot zakupu okazał się „systemowo niemożliwy – choćbym bardzo chciał przyjąć”. I co teraz? Co teraz, Wielka Siło? Póki co, pozostało mi przyjąć z pół kilo dodatkowego dociążenia – ale przecież mogę poprosić, aby niosło się to lekko... I faktycznie, idzie się lekko.

środa, 12 sierpnia 2020

Etap P 14,5 B: Kruszwica

Jest tak pięknie: słonecznie, zwiewnie. Białe obłoczki na błękitnym niebie, bujna zieleń w coraz to innych konfiguracjach. Wygodny i rączy pociąg, dobry prowiant, duża – i niezła – kawa. Świat wciąż taki piękny. Przyszłość niewiadoma, ale wciąż dużo jest możliwe, dużo dobrego. I obym zawsze dostrzegał szanse – i je wykorzystywał. A nie rzucał się na każdą okazję do pozbycia się pieniędzy. Amen.

wtorek, 7 kwietnia 2020

Jak pielgrzym z pielgrzymem

Od kilku tygodni słucham Jego audiobooka. Nie dość, że przeszedł z Polski aż do Santiago (jednym ciągiem!), to jeszcze pięknie to opisał, w bardzo osobisty i szczery sposób. Zapragnąłem poznać tego człowieka! Znaleźliśmy się na facebooku. Zapragnąłem go odwiedzić w jego rodzinnym Lublinie. Tylko trzy godziny pociągiem. Ustaliliśmy datę. I wtedy przyszedł Stan Nadzwyczajny. Wyjazdy zawieszone na czas nieokreślony. Kiedy znów odpowiem na wołanie Drogi? Ale zaraz, spotkania nie musimy odwoływać. W dobie komunikatorów... Przecież i tak moje życie społeczne wcale nie straciło na intensywności, tylko przeniosło się w świat kontaktów na odległość.


poniedziałek, 16 marca 2020

Etap P8D: Garbatka - Bogucin - Pionki

Trudno się wynurzać z pościeli – dookoła Arktyka. W końcu wstaję i ekspresowo się ubieram. W kuchni gospodyni zostawiła na stole kawę „O Poranku” - jak tu nie skorzystać? Za oknem jak wczoraj: wiatr, słońce, odrobina szronu. O dziewiątej wyruszam w drogę. Daję się prowadzić czarnoleskiemu szlakowi na skróty do Garbatki Letnisko, a potem z powrotem do Bogucina. Dróżką przez rzadki las. Jest zimno, ale słońce grzeje mi plecy.

niedziela, 15 marca 2020

Etap P7D: Brzóza - Garbatka Zbyczyn



Budzik ustawiłem na 7:15, ale obudziłem się już koło szóstej. Pod grubą kołdrą i ciepłym kocem wcale nie było mi za gorąco, ale zimno też nie. A do tego miękko. Ulga dla ciała umęczonego pierwszą w tym roku całodzienną wędrówką (zwł. kręgosłup boli, poduszka była gruba i b. nabita). Chwila minigimnastyki, świadome rozluźnienie się w łóżku, chwila medytacji, śniadanie i w drogę!


Wychodzę o ósmej – i tak przyzwoita godzina. Zimowe powietrze, jaśniutkie słońce, ptaki. Lekki smog – główna szosa przelotowa, choć w ten niedzielny ranek przeważnie pusta. Na ziemi szron. Idę w stronę słońca. Mijam kościół i ruiny chyba jakiejś zabytkowej fabryki. Wchodzę na szlak, odchodzę od szosy. W lasoparku na końcu Brzózy ptaki śpiewające w pełni akcji!

sobota, 14 marca 2020

Etap P6D: Dobieszyn - Brzóza



Mieliśmy dziś iść we dwoje. Noclegi zarezerwowane, ostatnie pakowanie... W ostatniej chwili okazało się, że moja niedoszła towarzyszka nie może jechać. A ja? Nic mnie nie trzyma, a droga wzywa. W puszczy na pewno zdrowiej niż w mieście.

niedziela, 8 marca 2020

Sen zimowy albo camino codzienności

Pora udowodnić, że ten blog, a przynajmniej jego autor, jeszcze żyje.
Plan był taki: w zimniejszą porę roku nie wędruję - zachowuję czas i energię na inne sprawy, na codzienne zadania, a zwłaszcza na pracę nad śpiewem i tworzenie domowej płyty demo. To teraz będzie moje camino! Z początku jako tako to szło - dopóki nie miałem pracy. Obietnicy, że mimo pracy będę znajdował na te mniej pilne ale niemniej ważne czas, nie dotrzymałem. Najtrudniej dotrzymać obietnicy danej tylko sobie samemu. Presja codzienności wzięła górę. Moje domowe camino odkładane stale na później.