Trudno
się wynurzać z pościeli – dookoła Arktyka. W końcu wstaję i
ekspresowo się ubieram. W kuchni gospodyni zostawiła na stole kawę
„O Poranku” - jak tu nie skorzystać? Za oknem jak
wczoraj: wiatr, słońce, odrobina szronu. O dziewiątej wyruszam w
drogę. Daję się prowadzić czarnoleskiemu szlakowi na skróty do
Garbatki Letnisko, a potem z powrotem do Bogucina. Dróżką przez
rzadki las. Jest zimno, ale słońce grzeje mi plecy.
Garbatka-Letnisko. Ładne domki. Jeśli nie bogate i fantazyjne <fot.>, to przynajmniej schludne i ładnie odmalowane. Tu i ówdzie na dachach baterie słoneczne. W tradycyjnym tutejszym budownictwie normą są malownicze, czasem piętrowe werandy. Niektóre nowe domy do tego nawiązują.
Kościół w Garbatce urządzony bez przesadnego przepychu. Na sufitach piękne malowidła. Po obu stronach nawy głównej dwóch Jezusów – zmartwychwstały i „Ufam Tobie”.
Za torami kąpielisko otoczone lasem na pagórkach. Myślę, że latem jest tu uroczo! Dziś kąpią się kaczki. Zgodnie z prognozami, jest coraz cieplej. Przed jedenastą zdejmuję po jednej warstwie ubrania, a kurtki nie zapinam. Zadzwoniła przyjaciółka, jednak łączność się rwie - pogadać się dało dopiero przy szosie, którą szlak przecina, a i to – trzymając komórkę od zawietrznej.
Okazało
się, że szedłem trasą dawnej kolejki wąskotorowej. Może ten
nasyp, którym idę teraz ku słońcu, to też jej pozostałość?
Znowu ślady kopyt. Szlak
skręca. Zza górki dobiegają
odgłosy jakiejś maszyny.
Bogucin.
Z nowymi wskazówkami i za dnia, znalazłem dom, którego szukałem!
Tu w 2015 r. odbył się Pierwszy (i jak dotąd jedyny) Ogólnopolski
Zlot Twórczych Gron i Praktyków „Drogi Artysty”. Z perspektywy
tych kilku lat, widzę wyraźnie, że książka pod tym tytułem
zapoczątkowała nowy rozdział w moim życiu (i nie tylko moim!).
Śmielsza myśl o Camino też przyszła do mnie w trakcie spotkań z
Drogą Artysty.
Teraz pokonuję ten sam odcinek, co wczoraj, tyle że w przeciwnym kierunku i za dnia. Jest inaczej! Na wysokich brzozach pełno jemioły. Przy kupie gruzu jeszcze stoi butelka z „Kubusiem”, która wczoraj służyła mi na postoju za podstawkę do latarki.
Ten
drewniany domek pomieścił wtedy ludzi z trzech miast. Pod tą wiatą
jedliśmy śniadania, w sali na końcu siadaliśmy w kręgu... A poza
tym siadywaliśmy w podgrupach gdzie się dało, chodziliśmy do lasu
fotografować krzyk i do sadzawki pływać i poznawać się lepiej.
Na poddaszu uczyliśmy się, że współistnienie twórczych
indywidualności wymaga... twórczego podejścia do własnych
przyzwyczajeń i potrzeb.
Teraz pokonuję ten sam odcinek, co wczoraj, tyle że w przeciwnym kierunku i za dnia. Jest inaczej! Na wysokich brzozach pełno jemioły. Przy kupie gruzu jeszcze stoi butelka z „Kubusiem”, która wczoraj służyła mi na postoju za podstawkę do latarki.
Do Santiago de Compostela
pielgrzymia wiodła nas droga.
Każdy deszcz był nam deszczem łaski,
blask słońca - uśmiechem Boga
Minąłem
się ze staruszkiem z rowerem. Poprosił o ogień – nareszcie wiem,
po co brałem ze sobą zapalniczkę. Chciał się zrewanżować,
wyciągnął połówkę spirytusu. Odmówiłem. Dopiero chwilę
później, gdy przystanąłem na herbatę z termosu, pomyślałem, że
mogłem poprosić o „prąd” do niej. Ale to tylko zachcianka.
Po
długiej drodze przez las i skrajem lasu, ostry skręt do wsi
Januszno, a właściwie do jej części zwanej Osowie. W dali
słychać już szosę. Poza tym jednak tylko wiatr, z rzadka jakiś
ptaszek. Niektóre domy z równiutkiej, jasnoczerwonej lub rdzawej
cegły. W dole połyskuje za drzewami potoczek. Za chwilę znowu w
las.
Las
nade mną sosnowy. To dlaczego cała ściółka liściasta? Z tych
bardzo nielicznych tu drzewek, teraz całkiem niepozornych? A właśnie
niedawno sobie myślałem o tym, że sosny to niedawno posadził
człowiek, a wcześniej pewnie był tu las bukowo-dębowy...
Na pociąg spóźniłem się minutę – ale to wcześniejszy (o przeszło godzinę). Mam więc czas na pozwiedzanie miasta. Chcę zobaczyć kościół, tylko który? Są dwa, po dwóch stronach torów kolejowych. Odwiedziłem ten „lewobrzeżny”, św. Barbary, z tablicami ku czci bohaterów. W chwili, gdy wychodzę z kościoła, zaczyna bić dzwon. Klasyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz