.
Kto by pomyślał, że będę na tych wielkopolskich drogach przechodził ponad 30 km dziennie? A jednak to fakt, trzy z pięciu dni.
Obudziłem się dopiero na drugi budzik, a na trzeci skojarzyłem, że trzeba wstawać. W efekcie spóźniłem się na jutrznię. Pomyślałem, że jako gościowi, ujdzie mi na sucho.
Spokój na klasztornym korytarzu, spokój na dworze. A ledwie wychodzę z pokoju na korytarz, moje nogi jakby same z siebie zwalniają krok. Dotyka mnie głęboka cisza i czystość tego miejsca.