poniedziałek, 16 marca 2020

Etap P8D: Garbatka - Bogucin - Pionki

Trudno się wynurzać z pościeli – dookoła Arktyka. W końcu wstaję i ekspresowo się ubieram. W kuchni gospodyni zostawiła na stole kawę „O Poranku” - jak tu nie skorzystać? Za oknem jak wczoraj: wiatr, słońce, odrobina szronu. O dziewiątej wyruszam w drogę. Daję się prowadzić czarnoleskiemu szlakowi na skróty do Garbatki Letnisko, a potem z powrotem do Bogucina. Dróżką przez rzadki las. Jest zimno, ale słońce grzeje mi plecy.

niedziela, 15 marca 2020

Etap P7D: Brzóza - Garbatka Zbyczyn



Budzik ustawiłem na 7:15, ale obudziłem się już koło szóstej. Pod grubą kołdrą i ciepłym kocem wcale nie było mi za gorąco, ale zimno też nie. A do tego miękko. Ulga dla ciała umęczonego pierwszą w tym roku całodzienną wędrówką (zwł. kręgosłup boli, poduszka była gruba i b. nabita). Chwila minigimnastyki, świadome rozluźnienie się w łóżku, chwila medytacji, śniadanie i w drogę!


Wychodzę o ósmej – i tak przyzwoita godzina. Zimowe powietrze, jaśniutkie słońce, ptaki. Lekki smog – główna szosa przelotowa, choć w ten niedzielny ranek przeważnie pusta. Na ziemi szron. Idę w stronę słońca. Mijam kościół i ruiny chyba jakiejś zabytkowej fabryki. Wchodzę na szlak, odchodzę od szosy. W lasoparku na końcu Brzózy ptaki śpiewające w pełni akcji!

sobota, 14 marca 2020

Etap P6D: Dobieszyn - Brzóza



Mieliśmy dziś iść we dwoje. Noclegi zarezerwowane, ostatnie pakowanie... W ostatniej chwili okazało się, że moja niedoszła towarzyszka nie może jechać. A ja? Nic mnie nie trzyma, a droga wzywa. W puszczy na pewno zdrowiej niż w mieście.

niedziela, 8 marca 2020

Sen zimowy albo camino codzienności

Pora udowodnić, że ten blog, a przynajmniej jego autor, jeszcze żyje.
Plan był taki: w zimniejszą porę roku nie wędruję - zachowuję czas i energię na inne sprawy, na codzienne zadania, a zwłaszcza na pracę nad śpiewem i tworzenie domowej płyty demo. To teraz będzie moje camino! Z początku jako tako to szło - dopóki nie miałem pracy. Obietnicy, że mimo pracy będę znajdował na te mniej pilne ale niemniej ważne czas, nie dotrzymałem. Najtrudniej dotrzymać obietnicy danej tylko sobie samemu. Presja codzienności wzięła górę. Moje domowe camino odkładane stale na później.