Aparat w naprawie - dziś więc nie będzie zdjęć. Notować też przestałem prawie na samym początku - na ścieżce ze skoszonej trawy i pokrzyw nad Grabią zgubiłem długopis. Uznałem to za znak, że tym razem mam tylko fotografować oczami i notować w pamięci. Nie powiem, inaczej się czułem.
Moje wędrowanie szlakami jakubowymi, czyli Camino de Santiago - od Warszawy do Santiago de Compostela
wtorek, 31 maja 2016
czwartek, 19 maja 2016
Etap P9A: Inowłódz - Tomaszów Mazowiecki
Secesyjna willa w Inowłodzu, która zaintrygowała mnie już poprzednim razem, prezentuje się zaiste ciekawie. Przed domem kamienne rzeźby orłów i postaci ludzkich/anielskich oraz zdobne głowice kolumn (rzeźbiarz? kamieniarz?). Dalej w obejściu, wyłożonym szlifowanymi płytkami z granitu albo bazaltu, jakieś stare silniki, części pojazdów, brony, metalowe poręcze....
Stan wody w Pilicy wysoki. Pogoda jak wymarzona: ani zimno, ani za ciepło. "Na niebie obłoki, po wsiach pełno bzu". Właśnie tak.
sobota, 7 maja 2016
Etap P8A: Studzianna - Inowłódz
Jest maj, ciepło i bezchmurne niebo - coś fantastycznego! Obudziłem się o 6 rano. Tak mnie to zaskoczyło, że nawet nie wziąłem pod uwagę, że mogę zdążyć na autobus o 7-ej i tym sposobem mieć o dwie i pół godziny dłuższy dzień na wędrowanie. Trudno. Za to teraz już ciepło i milutko. W autobusie do Odrzywołu siedziałem w podkoszulce. Teraz trzeba się jakoś dostać na start etapu, do Poświętnego-Studziannej. Rozkłady są zgodne: nie ma nic aż do 15-ej, idę więc na "okazję", w ostateczności licząc na własne nogi.
"Podążaj za swoim szczęściem, a drzwi otworzą się tam, gdzie ich wcześniej nie było" (Joseph Campbell). Gdybym zraził się tym, że nie ma autobusu do Studziannej, to bym tam... nie dojechał autobusem. Pierwszy kierowca, który się zatrzymał, podwiózł mnie tylko 2 km - akurat tyle, ile było trzeba, żebym właśnie dochodził do pierwszego przystanku w chwili, gdy nadjechał tam nieprzewidziany rozkładem autobus z Lublina do Ciechocinka. Machnąłem - zatrzymał się, i już za chwilę byłem u celu. Niebo nagradza śmiałków.
"Podążaj za swoim szczęściem, a drzwi otworzą się tam, gdzie ich wcześniej nie było" (Joseph Campbell). Gdybym zraził się tym, że nie ma autobusu do Studziannej, to bym tam... nie dojechał autobusem. Pierwszy kierowca, który się zatrzymał, podwiózł mnie tylko 2 km - akurat tyle, ile było trzeba, żebym właśnie dochodził do pierwszego przystanku w chwili, gdy nadjechał tam nieprzewidziany rozkładem autobus z Lublina do Ciechocinka. Machnąłem - zatrzymał się, i już za chwilę byłem u celu. Niebo nagradza śmiałków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)