niedziela, 19 października 2014

Po 222 kilometrach

Czas na ten rok pożegnać hiszpański szlak Camino de Santiago.
Za nami słodka jego część - ciekawe widoki, dużo zieleni i wszelkiego urozmaicenia, dojrzewające figi, migdały i winnice, a przy tym cudne słońce i rozległe niebo.

Mistyczna monotonia Mesety i jej nieubłagane wiatry dopiero przed nami.
Jak zmieni mnie tamto inne doświadczenie Camino?
Ale już te 10 dni, które przeżyłem, sprawiło, że wracam trochę inny - choć niby nic się nie wydarzyło, ani w sferze wydarzeń zewnętrznych, ani w dziedzinie duchowych objawień czy wglądów. A jednak...

Wracając do Polski, zabrałem ze sobą ślad tego poczucia wolności i czystej radości życia, jaką niesie wędrowanie przed siebie w świat tak ogromny, pachnący egzotyką, a przede wszystkim obietnicą, że wszystko jest możliwe, gdy nic nie konieczne - bo gdzieś, w głębi, obudziło się przeświadczenie, że wszystko jest takie, jak ma być. Postrzegane ograniczenia własnych możliwości, które jeszcze niedawno tak mi doskwierały, robią jakby mniejsze wrażenie: jakby przybyło mi akceptacji siebie, tego co się udaje, a co nie, co zdobywa ludzkie uznanie, a co pozostaje niedostrzeżone - to wszystko mnie nie określa naprawdę, nie zawiera, nie wyczerpuje. Zawsze jest Droga i zawsze jest bezkres. Jak by powiedział Jacek Kleyff: "Dość jest wszystkiego, dojść można wszędzie..." Bo granica międy tu i tam jest tylko złudzeniem, grą pozorów. Coś dziś jest możliwe, coś nie jest - ale to tylko dziś, i tylko w obecnym stanie. Który na pewno się zmieni. A kiedy człowiek dotyka źródła radości w sobie, to ta radość odbija się tak w wiecznozielonych zaroślach Nawarry, jak i w kolorach złotej polskiej jesieni.

Teraz czeka mnie mnóstwo pracy: pozwracać długi, doprowadzić do porządku finanse, lepiej zadbać o zdrowie, wreszcie zdecydować, co ma się stać rdzeniem mojej aktywności w świecie w latach, które nadejdą (o ile nadejdą). Co chcę robić ze swoim życiem, komu ma ono służyć i w jaki sposób. Ale pod i poza tymi wszystkimi zadaniami czy przedsięwzięciami sączy się niepowstrzymany strumyk wolności. Mam nadzieję, że będzie on zasilał wszystkie moje budowle i zawsze przypominał, że jest coś więcej. Że źródło jest głębiej, niezmienne przy całej zmienności i efemeryczności form, które tworzy ludzka ręka, intencja i wyobraźnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz