Dziś, idąc szlakiem, zwiedzaliśmy León. Miasto wielu zabytków i świetnej przeszłości. Najpierw marzliśmy (rano +5 st. - to ma być Hiszpania wczesną jesienią?!), rozgrzewaliśmy się w czekoladziarni dużą kawa, do której gratis dodają pokaźny kawałek ciasta. Później wyczuwaliśmy energie w tamtejszych kosciołach i rozkoszowaliśmy się owocami i oliwkami z miejscowych zieleniaków.
Wspaniała katedra, do której nie było nam dane wejść. Poprzyglądaliśmy się postaciom na portykach. Przed katedrą tętniący życiem, wielki targ owocowo-warzywny. Może w dawnych wiekach też tak bywało.
Szlak wprowadził nas do śródmieścia pełnego kamienic na oko XIX-wiecznych, sklepów i kafejek. Na jednej z ulic zaczynał się właśnie akurat pchli targ.
|
Zachowane mury miejskie |
|
Krzyżowcy |
Katedra - zachwyca i widokiem ogólnym, i niesamowicie plastycznymi reliefami wokół "drzwi gnieźnieńskich". Do środka nie wchodzimy, bo zwiedzanie płatne a z naszymi plecakami nie bardzo możemy uchodzić za wiernych wchodzących wyłącznie w celach kultowych.
|
strona anielska |
|
strona piekielna |
|
Wybawienie wiernych |
|
Drzwi "gnieźnieńskie" |
|
...i okolice |
|
Akurat trafiliśmy na paradę uliczną jakiegoś wesołego bractwa.
T. zapamiętała z poprzednich wizyt, że to dla Hiszpanii b. charakterystyczne |
Kolegiata San Isidoro - godna uwagi, z kaloryferami pod ławkami, żeby wierni nie zamarzli podczas nabożeństwa w czasie srogiej leońskiej zimy. I z dobrą energią - przemawia do mnie zwł. postać Jezusa błogosławiącego, na prawo od głównej nawy.
|
Na dziedzińcu klasztoru-muzeum dwa dziwne budyneczki, na które przeniesiono starodawne freski |
|
A to już na wystawie sklepu numizmatycznego |
|
Klasztor San Marcos
- cud architektury romańskiej |
Przechodząc przez most, opuszczamy historyczne centrum León. Ale fascynujące okazy architektoniczne się nie kończą...
Przedmieście było długie przed Burgos. Teraz niemal równie długo idzie się za León - na szczęście, teren ciekawszy - dzielnice kamienic i domków, wzgórki-bodegi, miejscami specjalnie budowana dla pielgrzymów trasa. A w końcu wychodzi się do La Virgen del Camino z jakimś dużym centrum chyba dla pielgrzymów ściślej związanych z kościołem. I nowoczesnym kościołem o ciekawej bryle i architekturze wewnętrznej. Jest inaczej - i właśnie przez to budzi poczucie wkraczania w inny wymiar.
|
Nad ołtarzem |
Potem dłuuugo się szło te dwadzieścia parę kilometrów do mety kolejnego etapu. W bok odchodził szlak alternatywny, Droga Pokoju (Camino de la Paz), wiodący daleko od szosy. Nie poszliśmy nim jednak - ominęlibyśmy upatrzone na dziś tanie schronisko.
|
Reklama malarza! |
|
A w takim miejscu - reklama schroniska o wiele km stąd |
|
Najbardziej zaskakujący widok dnia |
Ale zdążyliśmy przed 20-a, a schronisko nie było ani zapełnione, ani drogie. Niebo nad Villadangos już się chmurzy - zapowiedź jutrzejszej zmiany pogody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz