sobota, 3 października 2015

Etap E20: León - Villadangos del Páramo


Dziś, idąc szlakiem, zwiedzaliśmy León. Miasto wielu zabytków i świetnej przeszłości. Najpierw marzliśmy (rano +5 st. - to ma być Hiszpania wczesną jesienią?!), rozgrzewaliśmy się w czekoladziarni dużą kawa, do której gratis dodają pokaźny kawałek ciasta. Później wyczuwaliśmy energie w tamtejszych kosciołach i rozkoszowaliśmy się owocami i oliwkami z miejscowych zieleniaków.

Wspaniała katedra, do której nie było nam dane wejść. Poprzyglądaliśmy się postaciom na portykach. Przed katedrą tętniący życiem, wielki targ owocowo-warzywny. Może w dawnych wiekach też tak bywało. 
 

Szlak wprowadził nas do śródmieścia pełnego kamienic na oko XIX-wiecznych, sklepów i kafejek. Na jednej z ulic zaczynał się właśnie akurat pchli targ.
 
 
Zachowane mury miejskie


 
Krzyżowcy
Katedra - zachwyca i widokiem ogólnym, i niesamowicie plastycznymi reliefami wokół "drzwi gnieźnieńskich". Do środka nie wchodzimy, bo zwiedzanie płatne a z naszymi plecakami nie bardzo możemy uchodzić za wiernych wchodzących wyłącznie w celach kultowych.


strona anielska
strona piekielna
 
Wybawienie wiernych
Drzwi "gnieźnieńskie"

...i okolice


Akurat trafiliśmy na paradę uliczną jakiegoś wesołego bractwa.
T. zapamiętała z poprzednich wizyt, że to dla Hiszpanii b. charakterystyczne



Kolegiata San Isidoro - godna uwagi, z kaloryferami pod ławkami, żeby wierni nie zamarzli podczas nabożeństwa w czasie srogiej leońskiej zimy. I z dobrą energią - przemawia do mnie zwł. postać Jezusa błogosławiącego, na prawo od głównej nawy.
Na dziedzińcu klasztoru-muzeum dwa dziwne budyneczki, na które przeniesiono starodawne freski
A to już na wystawie sklepu numizmatycznego


Klasztor San Marcos
- cud architektury romańskiej


 Przechodząc przez most, opuszczamy historyczne centrum León. Ale fascynujące okazy architektoniczne się nie kończą...







 
Przedmieście było długie przed Burgos. Teraz niemal równie długo idzie się za León - na szczęście, teren ciekawszy - dzielnice kamienic i domków, wzgórki-bodegi, miejscami specjalnie budowana dla pielgrzymów trasa. A w końcu wychodzi się do La Virgen del Camino z jakimś dużym centrum chyba dla pielgrzymów ściślej związanych z kościołem. I nowoczesnym kościołem o ciekawej bryle i architekturze wewnętrznej. Jest inaczej - i właśnie przez to budzi poczucie wkraczania w inny wymiar.

Nad ołtarzem
Potem dłuuugo się szło te dwadzieścia parę kilometrów do mety kolejnego etapu. W bok odchodził szlak alternatywny, Droga Pokoju (Camino de la Paz), wiodący daleko od szosy. Nie poszliśmy nim jednak - ominęlibyśmy upatrzone na dziś tanie schronisko.

 
Reklama malarza!
A w takim miejscu - reklama schroniska o wiele km stąd
Najbardziej zaskakujący widok dnia
 Ale zdążyliśmy przed 20-a, a schronisko nie było ani zapełnione, ani drogie. Niebo nad Villadangos już się chmurzy - zapowiedź jutrzejszej zmiany pogody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz