Opuszczam motel. Jak ja będę dziś szedł tą ruchliwą szosą? Ale to troska na później, najpierw do miasta, cyknąć parę zdjęć, bo wczoraj było już ciemnawo. A po drodze może jeszcze kawa (bo jak nie tu, to gdzie?) Na "Orlenie" spotkanie z dziwnym młodym mężczyzną, który przyuważył mnie wczoraj, gdy szedłem przez Galewice. Oferuje podwózkę. Poprosił o 1-2 zł na myjnię. Okazuje się, że nie bardzo wie, jak z niej skorzystać, potem długo szuka kluczyków... Z podwózki do centrum Wieruszowa bym skorzystał, ale z przodu jakaś skrzynka sadzonek i ciasto od mamy - nie ma miejsca. Z tyłu jakieś dechy i w dodatku musiałbym dzielić siedzenie z połciem mięsa zawiniętym w folię... Odchodzi mi chęć - dziękuję, nie skorzystam!
Moje wędrowanie szlakami jakubowymi, czyli Camino de Santiago - od Warszawy do Santiago de Compostela
czwartek, 18 sierpnia 2016
Etap P18: Wieruszów - Kępno
Opuszczam motel. Jak ja będę dziś szedł tą ruchliwą szosą? Ale to troska na później, najpierw do miasta, cyknąć parę zdjęć, bo wczoraj było już ciemnawo. A po drodze może jeszcze kawa (bo jak nie tu, to gdzie?) Na "Orlenie" spotkanie z dziwnym młodym mężczyzną, który przyuważył mnie wczoraj, gdy szedłem przez Galewice. Oferuje podwózkę. Poprosił o 1-2 zł na myjnię. Okazuje się, że nie bardzo wie, jak z niej skorzystać, potem długo szuka kluczyków... Z podwózki do centrum Wieruszowa bym skorzystał, ale z przodu jakaś skrzynka sadzonek i ciasto od mamy - nie ma miejsca. Z tyłu jakieś dechy i w dodatku musiałbym dzielić siedzenie z połciem mięsa zawiniętym w folię... Odchodzi mi chęć - dziękuję, nie skorzystam!
środa, 17 sierpnia 2016
Etap P17: Lututów - Wieruszów: lasy i ciche wsie
Przestrzeni dużo, świeże powietrze, rano piękny, szeroki widok w łagodnym świetle (zob. niżej)... I śniadanie jak należy, przy stole. Na stacji benzynowej vis a vis, mimo braku wody, kawa jest. Z mufinką w promocyjnej cenie. A karmią tu nie tylko ciało: dwie młode sprzedawczynie w dobrych nastrojach, słyszałem część rozmowy telefonicznej jednej z nich - pełnej humoru i życzliwego podejścia do życia. A perfect morning!
wtorek, 16 sierpnia 2016
Etap P16: Sęk - Złoczew - Lututów: kościoły i traktory
Słonecznie, koguty pieją, szosa wchodzi w las. Przejechało parę pojazdów, a teraz droga - choć asfaltowa i powiatowa - całkiem pusta. Witajcie, drzewa! Witaj, lesie! Wchodzę na równoległą do szosy, wąziutką, mało uczęszczaną ścieżkę - chyba jagodziarską.
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
Etap P15: Międzyrzecze Warty i Widawki
Na nocleg wybrałem lasek (a raczej plantację sosen) na wzniesieniu we wsi Beleń. Liczyłem, że tu będzie suszej i mniej komarów. I faktycznie: nad ranem nie było rosy! Noc względnie ciepła, mimo że niebo prawie bezchmurne. W nocy w pobliżu pojawił się dzik (nie wiem, w jakim wieku, ale wydawał charakterystyczne odgłosy) ale szybko się oddalił. O świcie, gdy wstawałem, przyfrunął i siadł na koronie drzewa na rogu lasku jakiś naprawdę wielki ptak (jastrząb? cietrzew? bażant? sowa albo puszczyk?), ale odleciał, nim się ruszyłem, by go sfotografować.
Walking meditation o wschodzie słońca!
niedziela, 14 sierpnia 2016
Etap P14: Zduńska Wola Karsznice - Strońsko
Jaka piękna pogoda na rozpoczynanie wędrówki! Słońce wygląda spomiędzy
nawarstwiających się chmur, ziemię spowija łagodne światło, czuć aksamitny spokój niedzieli.
I jest ciepło że aż miło, acz nie gorąco. Jeszcze lato w pełni.
Już na starcie przypomina mi się znana prawda, że każdy zbędny gram ciąży – już żałuję, że
wziąłem paski (z klamerkami) przyobydwu parach spodni, Wystarczyłby jeden, a plecak byłby choć trochę lżejszy!
Po skansenie lokomotyw w Karsznicach oprowadza mnie gospodarz, p. Czesław Buczek, niegdyś maszynista
i... bokser. Pierwsze parowozy były sprowadzane statkami z USA, ale potem Polska stała się europejskim potentatem produkcji parowozów! A Karsznice miały jedną z największych i najnowocześniejszych w Europie parowozowni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)