Moje wędrowanie szlakami jakubowymi, czyli Camino de Santiago - od Warszawy do Santiago de Compostela
wtorek, 30 września 2014
Polityka na murach - Política mural
Przystanek E2/E3: Pamplona
Pamplona pozostawiła tyle wrażeń we mnie i w pamięci aparatu, że zasługuje na osobny rozdział - album:
Droga
(Przesłanie z kościoła św. Szczepana /San Esteban w Zabaldice)
Droga czyni z Ciebie pielgrzyma. Droga do Santiago jest nie tylko szlakiem, którym idąc dojdziesz do jakiegoś celu, ani nie jest sprawdzianem, za który można otrzymać jakąś pochwałę. Droga do Santiago jest jednocześnie przypowieścią i rzeczywistością, ponieważ dokonuje się w trakcie całego życia, jeśli tylko pozwolisz, by ta droga Cię przeniknęła, przemieniła i uczyniła z Ciebie pielgrzyma.
Etap E2: Larrasoaña - Pamplona
Dziś wychodzimy wcześniej: o 7:30, bo później się nie da. Hospitalero wygania wszystkich pielgrzymów! I zaraz przychodzi sprzątaczka, która chyba się śpieszy na autobus...
Szkoda, że nie mogę sfotografować śpiewu ptaków wśród tych dębów, bukszpanów, głogów i sosen!
Irotz. Drugie śniadanie w tawernie pod gołym niebem - artystycznie, rustykalnie urządzonej - wielkie płaskie kamienie, dachówki, fantazyjne kominy z kocich łbów, ogrodzenie z nierównego drewna i drewniane rzeźby. W piecach i na rusztach pieką się miejscowe specjały. Gra raźny rock sprzed 40 i więcej lat. Ogólnie klimat rainbowowo-hipisowski.
poniedziałek, 29 września 2014
Etap E1: Aurizberri - Larrasoaña
Bukszpanowy wąwóz, a właściwie tunel. "Dąbrowa" (robledal) też
bukszpanowa. A i sosny stareńkie się zdarzają. Pachnie świeżością.
Piękna, szeroka dróżka piesza, wiodąca przez las - to wyłożona
kamieniobetonem, to znów żwirowana. Mniej więcej równolegle do drogi
jezdnej, też zresztą nieprzesadnie uczęszczanej.
niedziela, 28 września 2014
Etap E0: Orisson - Roncesvalles - Aurizberri (Espinal)
Wschód słońca, widziany z Orisson. Ostatni pielgrzymi (my) juz wyruszają na szlak. Jak inni to robią, że wstają później od nas, myk myk! i już ich nie ma? A my - a zwł. ja - jeszcze to, jeszcze tamto; spakować, przepakować, żeby co trzeba, było pod ręką... Poranny rozruch mam powolny, a życie o tej porze wydaje się takie skomplikowane... Co innego, kiedy już jesteśmy w drodze i dusza oswoiła się ze zmianą miejsca pobytu.
sobota, 27 września 2014
Etap F1: Saint-Jean-Pied-de-Port - Orisson
Nareszcie dostęp do internetu, i to za darmo! (piszę dopiero w drugim schronisku, w Aurizberri).
W soboté nareszcie znalezliśmy się na "właściwym" szlaku. Słowo się rzekło - kobyłka u płota: o wschodzie słońca życzliwi hiszpańscy (ściśle mówiąc: baskijscy) kierowcy tirów wysadzili nas koło Biarritz. Spotkawszy tam młodego (i wysportowanego - skok na beton z 2 m...) pielgrzyma z Belgii imieniem Antonio (!), skierowalismy sie ku dworcowi w Bayonne. Opłaciło się wziąć autobus - blisko 10 km za niespełna 1 €. A centrum Bajonny przepiękne.
W soboté nareszcie znalezliśmy się na "właściwym" szlaku. Słowo się rzekło - kobyłka u płota: o wschodzie słońca życzliwi hiszpańscy (ściśle mówiąc: baskijscy) kierowcy tirów wysadzili nas koło Biarritz. Spotkawszy tam młodego (i wysportowanego - skok na beton z 2 m...) pielgrzyma z Belgii imieniem Antonio (!), skierowalismy sie ku dworcowi w Bayonne. Opłaciło się wziąć autobus - blisko 10 km za niespełna 1 €. A centrum Bajonny przepiękne.
piątek, 26 września 2014
Etap F03: Massy pod Paryżem - Saugnac za Bordeaux
Dziś autostop zadziałał - naprawdę ruszyliśmy. W końcu udało mi się namówić T., żeby też machała na samochody. Z rozpędu machnęła m.in. na policję - to zawsze działa niezawodnie! Policjanci byli całkiem mili: pomogli nam trafić na optymalne miejsce do łapania stopa (na rondzie, przed wjazdem na dojazd do autostrady) - i niedługo już jechaliśmy, najpierw do Orleanu. Tam ledwie zdążyliśmy zjeść obiad (tabulé z automatu i zupa menestrone z drugiego), a zaraz przechodzący obok żwawy mężczyzna w średnim wieku, widząc naszą tabliczkę "Bordeaux - St.-Jean-Pied-de-Port", zaproponował nam podwózkę. Do samego Bordeaux.
czwartek, 25 września 2014
Etap F02: Okolice Paryża
A my w metro i jedziemy. Ale gdzie konkretnie trzeba łapać? Na autostradzie nie można, na ulicach tłok. Przeszliśmy przez najbliższe miasteczko po drodze - Montrouge - i kolejnych pięć czy sześć: Za objazdem w lewo, do L'Haÿ-les-Roses, potem - gdy nic w kierunku autostrady nie udało się złapać - z powrotem w prawo, do Antony, w stronę route nationale... Gdzie tu jakaś stacja benzynowa? Nigdzie... Ale jest księgarnia, a w niej niezawodne mapy Michelina, ze wszystkimi bramkami péage oraz stacjami benz. przy autostradach. Kupujemy od razu dwie - teraz jesteśmy wyekwipowani jak należy do podróży okazją.
środa, 24 września 2014
Etap F01: Paryż
Lot do Beauvais. Kilka godzin w Paryżu, zaprowadzę Teresę do turystycznych must-sees. Wszystko było zaplanowane i przygotowane. Ale czasem najlepsze plany biorą w łeb. Przyczyna? Najczęściej "błąd człowieka". Godzinę odjazdu TGV do Bajonny zapamiętałem z pomyłką o 10 minut. I niedoceniłem czasu potrzebnego na dotarcie od metra Montparnasse-Bienvenüe do stacji pociągów dalekobieżnych o tej samej nazwie. Nie zobaczyliśmy nawet ogona pociągu. Teraz dopiero przygoda się zaczyna!
czwartek, 11 września 2014
Etap P9: Brzeziny - Łódź Andrzejów
Próba generalna przed wędrówką wieloetapową (i z dala od domu). Sześć godzin wędrowania (i drugie tyle dojazdu tam i z powrotem - ale sam chciałem). W rynsztunku bardzo zbliżonym do tego, w którym będę przemierzać ścieżki Hiszpanii. Moje plecy i nogi zdały test bardzo dobrze, mimo że z rana wydawało się, że nawet 2 kilometry z plecakiem nieco większym niż na co dzień, to będzie za dużo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)