sobota, 6 stycznia 2018

Etap P2C: Błonie - Szymanów


Miałem zamiar pauzować do wiosny, ale pogoda iście wiosenna... Nie wziąłem okularów słonecznych - to błąd! Przecież będę dziś szedł niemal dokładnie pod słońce (wygrzebałem się z domu późno, potem prawie zdążyłem na pociąg, zdążyłem jeszcze dotknąć guzika, ale drzwi już się nie otworzyły i przyszło poczekać godzinę na nast. pociąg). A słońce daje, że hej! Ptaki szczebiocą. Trawa zielona... początek stycznia!


Jak to jest z tym globalnym ociepleniem? (Prawda, teraz mówi się ostrożniej: zmiany klimatu - ale faktem jest, że globalnie średnia temperatura się podnosi, a pokrywy lodowe obu biegunów, tudzież górskie lodowce, topnieją na potęgę.) Bilans cieplny to jedno, ale pogoda w poszczególnych rejonach zależy od mnóstwa nieprzewidywalnych a chwiejnych czynników - i tu, wg mnie, jest pole do popisu dla ludzkiej świadomości zbiorowej. Europa generalnie wierzy w globalne ocieplenie - i ma ocieplenie, i to jakie! (Sam pamiętam z dzieciństwa: o tej porze -10 to była normalka; nawet 4 lata temu, gdy zaczynałem caminowe wędrówki... A Babcia ciągle wspomina zimę tak ostrą, że żołnierza na przepustce o kilometr od wsi wilki zjadły!) Ameryka nie wierzy - i ma oziębienie, równie pokaźne. -30 stopni C na sylwestra w Nowym Jorku - a przecież to szerokość geograficzna Toledo i Walencji! Ameryka Północna staje się drugą Syberią: ciepłe lata i bardzo mroźne zimy...
Inna sprawa, że nie wiadomo, co się stanie z klimatem, kiedy lody Arktyki do reszty stopnieją. Może zmienią się prądy morskie i Syberia zawita do nas? Na razie robi się Hiszpania, Camino przychodzi do mnie!


Kostkowana droga wzdłuż torów, którą szedłem z Błonia, nagle się kończy. Żeby nie iść po torach, trawersuję do szosy. Napotykam... wysypisko marchwi. Dzięki ubłoceniu - nie wysycha, ani jeszcze nie gnije. Będzie na jutrzejszy obiad? Pielgrzym dziękuje!


W Bieniewicach kapliczka z ciekawym napisem. "Od głodu, wojny... - to klasyka, ale... - i od walk bratobójczych zachowaj nas, Panie". O, tak! Zabytek z czasów "podziemia zbrojnego"? Nie. Z czasów, gdy z wielości snów o Polsce wolnej i niepodzielnej miał się wyłonić tylko jeden realny kształt.


Odzywa się palec u nogi, rok temu złamany. A cały miniony sezon był spokój. Po prostu bardziej się rozluźnię...


Tym razem nie zwiodło mnie niejednoznaczne oznakowanie na rozstajach. Miałem trasę z góry dokładniej opracowaną, naniesioną na mapę z porządną podziałką(1:100 000) i teraz to oznakowanie w terenie wydaje się faktycznie mniej niejednoznaczne. Dalej droga ja strzelił, prawie do samego Szymanowa. Można trafić nawet po ciemku, co niechybnie mi przyjdzie.


Dobrze, że dziś święto: ruch na tej szosie lokalnej mały, spokojnie, cicho.  Łatwiej przeto iść z ciszą także w sobie. Raz po raz mijam jakąś bogatą rezydencję, zwykle parterową i z oknami na przestrzał. Niektóre bajkowych wręcz,  "gargamelskich" kształtów. Jej, to już 20 lat, jak koleżanka (Haniu, o Tobie mówię!) zapoznała mnie z tym określeniem!


 Końcowy odcinek drogi - już ciemną nocą, tzn. po godz. 17 - rzęsiście oświetlony, chodnik dla pieszych i rowerów przyjemnie oddzielony od jezdni solidną barierką.. I oto z ciemności dookoła wyłania się blado iluminowany kościół o dwóch wieżach. Jest kościół, to i plebania,,, Ksiądz wita miło niespodziewanego gościa i chętnie wbija pieczątkę do kredencjału.  Sam chadza na pielgrzymki - co roku do Częstochowy, z niepełnosprawnymi. Okazuje się, że poruszają się równie szybko jak pielgrzymka akademicka!


Źródełko (Opatrzność) znów się popisało! Żeby wrócić z Szymanowa, przyszło mi iść 5 km do stacji Teresin-Niepokalanów. A pociągi mniej więcej raz na godzinę, i rozkładu nie znałem. Okazji nie złapałem, ale doszedłem do stacji, jak się okazało, na 3 minuty przed odjazdem pociągu - akurat w sam raz, żeby kupić bilet w automacie.

Następny etap na tej trasie

Poprzedni etap na tej trasie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz